Skoki narciarskie – Power Ranking przed Mistrzostwami Świata
Jako duży fan takich zestawień, postanowiłem popełnić ów power ranking skoczków przed mistrzostwami świata w narciarstwie klasycznym. Pod uwagę biorę oczywiście obecną formę, całokształt kariery pod kątem dźwigania presji, oraz w mniejszym stopniu podłoże historyczne w kontekście pozycji w generalce PŚ. To ostatnie opisywałem szerzej tutaj, więc dziś tylko krótkie podsumowanie.
Mistrzostwa Świata dla czołówki Pucharu – rys historyczny
Ostatnie 5 edycji mistrzostw świata nie przyniosło żadnego medalu liderowi Pucharu Świata. Na 30 możliwych, jedynie 8 medali, z czego 3 złote, powędrowało do zawodników z top3. Za połowę tego dorobku odpowiedzialny jest Stefan Kraft, a więc aktualny numer 3 klasyfikacji generalnej. We wspólnej historii obu imprez, sięgającej roku 1982, jedynie 4 złota zdobyli liderzy pucharu, najczęściej zaś, bo aż pięciokrotnie, po najwyższe laury sięgały pucharowe dwójki i piątki. Złota nigdy nie wyskakał zawodnik numer 6 PŚ. Na tym zakończmy jednak rozpamiętywanie. Czas na ranking.
Power ranking
10. Michael Hayboeck

Weteran, który po trwającym sezonie zakończy karierę. Skaczący już bez presji, trochę jak Pero Prevc rok temu – a pamiętamy, jak się wtedy odpalił. Pomiędzy Titisee-Neustadt, a lotami w Oberstdorfie utrzymywał stabilną dyspozycję, skakał wtedy średnio na 7.9 (tak, wiem że tak się nie da) miejsce w konkursie. Problem w tym, że po słabych występach w Willingen i Lake Placid, a następnie absencji w Sapporo, ciężko określić w jakiej formie jest w tym momencie. Mimo to, mając na uwadze również jego doświadczenie, obsadzam Austriakiem 10-te miejsce swojego rankingu.
9. Marius Lindvik

Kusiło mnie, by umieścić go wyżej, nawet o 2 pozycje. Jednak po chwili dotarło do mnie, że ten artykuł ma w tytule „power ranking”, a nie „młody Nostradamus”. Rzecz w tym, że mam co do Mariusa przeczucie. Przeczucie, przez które jeszcze o nim wspomnę pod koniec tekstu. Obiektywnie na sprawę patrząc – 3 razy w czołówce na 6 ostatnich konkursów. Trochę za mało, żeby go jakoś mocno faworyzować. Przemawiają za nim sukcesy na indywidualnych imprezach. Mówimy tu o mistrzu olimpijskim i mistrzu świata w lotach.
8. Domen Prevc

Typowo dla siebie nierówny i absolutnie nieprzewidywalny. Błysnął w Oberstdorfie, by potem znów nieco przygasnąć. Warto wspomnieć 3 wygrane w kwalifikacjach na przestrzeni ostatnich 6 konkursów PŚ. Z uwagi na ciągły, patrząc z perspektywy całego sezonu, wzrost formy i ogromny potencjał ląduje na 8 miejscu.
7. Maximilian Ortner

Sensacja Pucharu Świata 2024/25. Wchodzi w zastępstwie i zaczyna od 3 miejsca w Lillehammer. Niestety, na kolejne podium przyszło mu czekać aż do Willingen. Na przestrzeni całego sezonu równy, siedmiokrotnie meldował się w czołowej szóstce, 13 razy wskoczył do najlepszej dychy. Zdarzają mu się dwu, lub trzykonkursowe przestoje.
6. Anze Lanisek

Ten, za którego najmocniej będę trzymał kciuki, biorąc pod uwagę zawodników z tego zestawienia. Po solidnym okresie między Wisłą, a Turniejem Czterech Skoczni znów ustabilizował formę na wysokim poziomie. Powrót na podium zawodów Pucharu Świata, wygrywane kwalifikacje. Sapporo odpuścił, by doszlifować formę na mistrzostwa. I czuję w kościach, że doszlifował.
5. Stefan Kraft

Zauważalnie słabszy od wizyty na mamucie w Oberstdorfie. Być może nieco zmęczony sezonem. Ale przecież mowa tu o skoczku, który wciąż ma czas i szanse na to, by zakończyć karierę jako GOAT tej dyscypliny. Drugi, po Adamie Małyszu, najbardziej utytułowany indywidualnie skoczek w historii mistrzostw świata (chociaż niektórzy postawią przed nim Birgera Ruuda, kwestia podejścia). Gość, który może wygrać zawsze i wszystko. Dało by się obronić jego wyższe rozstawienie na tej liście.
4. Ryoyu Kobayashi

Od tego miejsca wjechała mi już gruba matematyka. I to ona kazała mi umieścić Ryoyu za podium. Przed 2 wygranymi konkursami na japońskiej ziemi radził sobie bardzo dobrze już od lotów. Zadecydowała wpadka w kwalifikacjach pierwszego konkursu w Lake Placid. Od początku sezonu, aż do zakończenia TCS stale na przełomie pierwszej i drugiej dziesiątki. Wyłączając wspomniane niepowodzenie w Stanach, średnio 5.57 w konkursie, licząc od Oberstdorfu. Co chyba najważniejsze – to skoczek wybitny, utytułowany i na pewno zdolny do zbudowania szczytu formy na imprezę docelową.
3. Jan Hoerl

Czy Austriak zakończy najlepszy dotychczas sezon w swojej karierze bez żadnego trofeum? Drugi w walce o Złotego Orła. Z dużym prawdopodobieństwem będzie się musiał również obejść smakiem Kryształowej Kuli. Ale w Trondheim dostanie 2 szanse na zebranie bardzo cennych skalpów do swojego dorobku. Szanse bardzo duże, wszak nie tylko złoto mistrzostw będzie dla niego sukcesem. Zwycięzca największej ilości indywidualnych serii konkursowych tegorocznego PŚ. Problem w tym, że zdarzało mu się zepsuć pierwszy skok. A takie błędy mogą pozbawić okazji nawet zawodnika, który w trakcie 23 konkursów pucharu tylko dwukrotnie wypadł z pierwszej dyszki.
2. Johann Andre Forfang

Wreszcie. Całe życie przyzwyczajał kibiców do myśli, że potrafi wykonać tylko 1 dobry skok w konkursie. Od zawodów w Engelbergu (druga połowa grudnia) tylko raz poza czołową dziesiątką. W ostatnich 10 konkursach 9 (!) razy w pierwszej czwórce. To najlepszy wynik w tym okresie wśród wszystkich skoczków tej edycji Pucharu Świata. Ostatecznie, o postawieniu go przed Hoerlem zdecydowała wspomniana matematyka. Od Oberstdorfu średnio 4, wobec 4.75 Austriaka. Gotowy do odpalenia bomby, co nawet w gorszej formie czyniłoby go potencjalnym kandydatem do medalu. Srebro z Igrzysk w Pjongczang już ma.
- Daniel Tschofenig

Nie mogło być inaczej. Lider Pucharu Świata, który odporność psychiczną udowodnił podczas szalonego TCS. Skaczący mega regularnie, często poprawiając rezultat w drugiej serii. Dwukrotnie 4 na Okurayamie, wcześniej 1 i 3 w Lake Placid. Tam również 3 indywidualnie, biorąc pod uwagę wyniki Panów z konkursu mikstów. Jeszcze wcześniej absolutnie bezkonkurencyjny we wszystkich 3 konkursach w Willingen. 8 wygranych, 15 razy na podium. 22 z 23 konkursów skończone w top 6. Logika nie pozwala go umieścić na miejscu innym, aniżeli pierwsze. Nawet pomimo braku podium w dwóch ostatnich zawodach pucharowych. I nawet pomimo potencjalnego zmęczenia sezonem i małego doświadczenia. Jednak, jako wierny fan historycznych smaczków stawiam, że z Trondheim wróci bez złota.

Wielcy nieobecni wśród faworytów Mistrzostw Świata
Tutaj na pierwszym miejscu należy oczywiście wspomnieć Piusa Paschke. Lider pierwszej połowy wyścigu po Kryształową Kulę wyraźnie opadł z sił. Podobnie zresztą jak cała kadra Niemiec. Mimo znacznie lepszej lokaty w PŚ i kilku zwycięstw, jeśli miałbym wytypować któregoś z naszych zachodnich sąsiadów do zdobycia medalu, byłby to raczej ktoś z dwójki Wellinger/Geiger. Obydwaj już z medalami MŚ na koncie. Ten drugi zresztą nie zawsze z oczywistej pozycji, o czym możecie się przekonać, czytając wspominany już tekst „Co ma piernik do wiatraka – zależność między Pucharem, a Mistrzostwami Świata w skokach”.
Zabrakło również Gregora Deschwandena, kolejnego, któremu prywatnie będę kibicował. Po pierwsze z powodu spadku formy, po prostu. Po drugie, ja jestem zafiksowany na punkcie ciekawostek historycznych, a szósty zawodnik PŚ nigdy nie zdobył na MŚ złota.
Szanse Polaków
Jak oceniam szanse Polaków? Nie oceniam. Trzymam kciuki jak zawsze. Z szalikiem na barkach będę do końca liczył na niespodziankę. Zresztą, przy odrobinie szczęścia nie musimy wypaść z walki w drużynówce.
Typy od Sektor Sport
Tak długie wypociny, które mogą mieć się nijak do rzeczywistości, warto zakończyć jeszcze jedną szczyptą wróżbiarstwa.
Osobiście stawiam na 2 medale Tschofeniga (bez złota), najcenniejsze krążki zaś dla Forfanga i Kobayashiego. Pozostałe 2 medale dla Laniska (tak, lubię go) i Lindvika (mówiłem, przeczucie). W drużynówce bezdyskusyjnie Austria, potem Norwegia i Słowenia.
Ajwor jest bardziej precyzyjny:
Skocznia normalna – Forfang, Kobayashi, Lanisek.
Skocznia duża – Kobayashi, Hoerl, Ortner.
Edit: Ajwor, wstał i mówi że drużynówka tak:
Austria, Niemcy, Norwegia
Dzięki!
Dwrs
Share this content:
Opublikuj komentarz