×

Real Madryt – królowie dogrywek

Los Blancos są najbardziej utytułowanym europejskim klubem, a ich mecze niezmiennie dostarczają niebezpiecznej dawki emocji. Często przechodzą do kolejnej fazy po dogrywkach lub karnych. Jedni mówią, że to fart, inni, że zwycięski mental. Jeszcze inni, że rywale pękają na robocie pod wpływem presji związanej z grą przeciwko najlepszej klubowej drużynie wszechczasów. Niezależnie od powodu, krótka obczajka danych historycznych powinna odpowiedzieć na pytanie: czy tytuł „Real Madryt – królowie dogrywek” jest zasadny?

Królowie dogrywek i nie tylko

Na wstępie sprostowanie mojego haniebnego błędu na X. Real zagrał dodatkowe minuty w Pucharze Europy nie 14, a 17 razy. Teraz już wiem, że szybki look (tak z 15 minut) na zakładkę „Real Madryt w europejskich pucharach” na Wiki to nie to, co kilkudniowy research w buddyjskim klasztorze. Albo chociaż przejrzenie wyników fazy pucharowej sezon po sezonie.

Określenie Realu królami dogrywek jest oczywiście uproszczeniem. Na te 17 przypadków, w których Królewscy potrzebowali więcej, niż regulaminowego czasu na rozstrzygnięcia w Pucharze Europy, 8 razy zwyciężali po dogrywce. 4 razy potrzebowali karnych, zaś trzykrotnie awansowali po dodatkowym meczu. Tylko dwa razy zdarzyło się, żeby dodatkowy czas, lub karne, przyniosły Los Blancos pożegnanie z rozgrywkami.

88.2%. Taką skuteczność dają powyższe liczby. U kolejnych drużyn, które najczęściej sięgały po „uszaty puchar” wygląda to tak:

AC Milan – 75%, 6 na 8 razy

Bayern – 55,5%, 5 na 9 razy

Liverpool – 50%, 4 na 8 razy*

Barcelona – 66,7%, 4 na 6 razy

*jedno ze „zwycięstw” Liverpoolu to w rzeczywistości rzut monetą po trzech remisach w ćwierćfinale sezonu 64/65 z FC Koeln

Dowody są dość mocne, rykoszetem nic mi w oko nie wpadło (poza bogatą, ale nieszczęśliwą historią dogrywek Juventusu, którą chyba kiedyś również opiszę). Zgodnie z prawdą należy teraz powtórzyć: Real Madryt – królowie dogrywek.

W ubiegłym roku Real sięgnął po swój piętnasty Puchar Europy. W tym wyścigu zapewne nie dogoni ich już nikt.
fot. rmf24.pl

Historia lubi się powtarzać

Najczęściej ofiarą Realu w dodatkowym czasie gry padało nieszczęsne Atletico. Raz w powtórzonym meczu (58/59), raz po dogrywce i 2 razy po karnych. Dwukrotnie w finale. Nie potrafię sobie wyobrazić nienawiści, jaką muszą darzyć rywali zza miedzy kibice Los Colchoneros.

Trzykrotnie extra time był potrzebny w meczach najważniejszych europejskich rozgrywek, gdy Real brał się za bary ze Starą Damą z Turynu. Pierwsze dwie rywalizacje padły łupem Królewskich, ale w 2005 roku Juve, jako pierwsze w historii, wyeliminowało Real po dogrywce w 1/8 finału. Co ciekawe, decydującego gola zdobył wtedy Marcelo Zalayeta, również aspirujący do miana króla dogrywek. 2 lata wcześniej, w ćwierćfinałowej dogrywce, Urugwajczyk strzelił bowiem bramkę, która wyeliminowała z LM Barcelonę. Zajrzałem na poświęconą mu stronę Wikipedii, gdzie nie omieszkano wspomnieć o tym fakcie.

Arcywróg z Monachium

Jedyną drużyną, która w dogrywkowych starciach z Realem Madryt nie ma ujemnego bilansu jest Bayern. Bawarczycy prowadzili nawet w tej rywalizacji, po zwycięskich karnych w 1/2 finału sezonu 11/12. Tego samego, w którego finale ulegli Chelsea, również po karnych. Królewscy zrewanżowali się Die Roten 5 lat później, upokarzając ich i strzelając 3 bramki w dogrywce, decydującej o awansie do kolejnego półfinału Ligi Mistrzów.

Real Madryt – królowie dogrywek, emocji i frustrowania rywali

8 wygranych, porażki z Juve i Bayernem, a potem kolejne 7 zwycięstw. Dokładamy do tego legendarne comebacki, choćby z sezonu 2021/22 i niewiarygodne gole w końcówkach spotkań. A tych też trochę było, jak tak sobie pobieżnie rzuciłem okiem to tu, to tam. I to w niemal całym przekroju blisko 70-letniej historii Pucharu Europy. Nigdy kibicem Realu nie byłem, i raczej nie będę, ale to jest coś, czego ogromnie zazdroszczę wszystkim sympatykom tego klubu. Tu już nie można mówić o farcie. To jest kolejna statystyka, w której Real Madryt jest najlepszą drużyną ever. W dodatku idealnie pogrubiająca wieczną sinusoidę emocji, jakie towarzyszom ich meczom w Champions League.

Dogrywki Realu chronologicznie

Żeby nie poprzestać na suchych faktach, trochę faktów suchych mniej.

W sezonie 1956/57 w I rundzie Pucharu Europejskich Mistrzów Klubowych Real mierzy się z Rapidem Wiedeń. 4:2 u siebie, 1:3 na wyjeździe. Potrzebne trzecie spotkanie, w którym Real już w 24 minucie ustala wynik na 2:0 po golu Raymonda Kopy. Ten sam Rapid 12 lat później wyeliminuje Real w remisowym meczu – na nieszczęście Realu, w tych czasach obowiązywać już będzie zasada goli na wyjeździe.

Finał sezonu 57/58. Milan 2 razy wychodzi na prowadzenie, Real dwukrotnie wyrównuje. Dogrywka, 107 minuta i decydujący gol legendarnego Francisco Gento. Real zdobywa trzeci Puchar Europy.

AC Milan był o włos od pokonania Realu Madryt w finale rozgrywek o Puchar Europy w 1958 roku. Królowie dogrywek już wtedy byli jednak futbolową potęgą, której nie dało się złamać.
fot. gameofthepeople.com

Rok później przychodzi czas na pierwsze starcie w europejskich rozgrywkach z lokalnym rywalem. Atletico przed własną publicznością udaje się wyrównać stan dwumeczu, ale 6 dni później w Saragossie ulega 1:2. Dodatkowy mecz rozstrzyga też losy ćwierćfinału z Juventusem trzy sezony później.

W 1968, już w dobie dogrywek, w dodatkowym czasie Realowi nie daje rady Ajax. II runda sezonu 75/76. Blisko sprawienia niespodzianki jest ekipa Derby County, która u siebie rozbija Los Blancos 4:1. W rewanżu przegrywa jednak w takim samym stosunku, a w dogrywce zwycięskiego gola strzela Santillana.

5 listopada 1986 Real po raz pierwszy rozgrywa w Pucharze Europy serię jedenastek. Piłkarze Królewskich wykonują je lepiej niż zawodnicy Juventusu, raz jeszcze eliminując ich z turnieju. Dwa i pół roku później Real raz jeszcze udowadnia, że nie pęka pod presją. Broniące trofeum PSV okazuje się słabsze w dogrywce.

Nowe czasy – Liga Mistrzów

22 lutego 2005 roku Real na Santiago Bernabeu po raz kolejny mierzy się z Juventusem. Po raz kolejny wygrywa, 1:0 po golu Ivana Helguery. Rewanż w Turynie odbywa się 2 tygodnie później. Do 75 minuty wydaje się, że Juve znów będzie musiało uznać wyższość drużyny z Madrytu, ale David Trezeguet doprowadza do dogrywki. W tej najpierw dochodzi do sprzeczki, na skutek której z boiska wylatują Alessio Tacchinardi i Ronaldo. 3 minuty później Marcelo Zalayeta strzela na 2:0, Real nie jest w stanie odrobić straty. Po raz pierwszy odpada z walki o Puchar Europy, a właściwie już o Ligę Mistrzów, po rozegraniu dogrywki.

Na okazję do powrotu na zwycięskie, „dogrywkowe” tory Real czeka do sezonu 2011/12. W półfinałowym meczu z Bayernem potrzebne są karne. Dzieje się dużo, bardzo dużo. Udanie zaczyna Alaba. Do 11tki podchodzi Ronaldo, który wykorzystał już karnego w regulaminowym czasie gry, po ręce rzeczonego Davida Alaby. Tym razem Neuer broni. Broni też próbę Kaki, po dwóch kolejkach jest 2:0 dla Bayernu. Tlen Madrytczykom podaje Toni Kroos, a po chwili Xabi Alonso wreszcie pokonuje golkipera Die Roten. Casillas odbija uderzenie Lahma i wydaje się, że lada moment Real dokona kolejnej remontady w swojej bogatej historii. Jest i on, cały na biało. Sergio Ramos i jego legendarny karny. Schweinsteiger kończy mecz, Bayern w finale.

Powrót Królów

Trudno o lepszą okazję, by udowodnić, że Real to wciąż niezłomny duch i mistrzowski mental, niż finał Ligi Mistrzów. Tak się składa, że dwie kolejne dogrywki w LM Królewscy grają właśnie w meczach finałowych. 2 razy przeciwko sąsiadom z Atletico. 24 maja 2014 roku, na zegarach mniej więcej 22:30. Kibice Los Colchoneros zaczynają już świętować pierwszy w ich historii triumf w najważniejszej klubowej imprezie Europy. Godzinę wcześniej Diego Godin dał ich drużynie prowadzenie, które utrzymują aż do teraz. Trzecia minuta doliczonego czasu. Do dośrodkowania z rzutu rożnego wyskakuje Sergio Ramos. Główka i piłka trafia do siatki. Podłamani podopieczni Diego Simeone schodzą na krótką przerwę, jeszcze nie wiedząc, co czeka ich za kilka chwil. Pierwsza połowa dogrywki nie przynosi bramek. W drugiej Atletico zostaje zmiecione z boiska. Bale, Marcelo, Ronaldo. Oni wracają. Real Madryt – królowie dogrywek.

Kolejny akapit wypada zacząć podobnie – trudno wszak o lepszą okazję do rewanżu na odwiecznym rywalu zza miedzy, niż kolejny finał Champions League. Jednak w 15 minucie Ramos raz jeszcze daje się we znaki dzielnej defensywie Atletico. W drugiej połowie nadzieja powraca za sprawą Yannicka Carrasco, który na boisku zameldował się tuż po zmianie stron. Raz jeszcze niezbędna jest dogrywka, która tym razem nie przynosi zmian. Następuje seria karnych, w której, jako jedyny, myli się doświadczony, 31-letni Juanfran. Real znów górą.

Tuż przed katastrofą. Sergio Ramos został prawdziwą zmorą Atletico. Potem na boisku istniała już tylko jedna ekipa. Real Madryt – królowie dogrywek.
fot. managingmadrid.com

Te dwa, a także dalsze etapy tej historii większość kibiców już świetnie pamięta. W sezonie 16/17 Real udanie rewanżuje się Bayernowi. Po zwycięstwie 2:1 w Monachium, Los Blancos przystępują do rewanżu na własnym terenie spokojni. W 53 minucie sprawy przybierają dla nich mniej korzystny obrót. Robert Lewandowski wykorzystuje rzut karny, Bayern prowadzi, ale zgodnie z regułą bramek na wyjeździe, potrzebuje jeszcze jednego trafienia. W 76 minucie Ronaldo głową pokonuje Neuera, ale 2 minuty później bohater całego Santiago Bernabeu, Sergio Ramos, pakuje piłkę do własnej siatki. Bayern znów okazuje się dla niego pechowym przeciwnikiem. Dochodzi do dogrywki, w której, podobnie jak w pierwszym madryckim finale, trup ściele się gęsto. Dwa razy Ronaldo, raz Asensio i Bayern żegna się z turniejem.

Kolejne dogrywki Królewskich to sezon 2021/22. Zacięte batalie z dominatorami Ligi Mistrzów toczą dwie angielskie drużyny. W ćwierćfinale Chelsea przegrywa 1:3 na Stamford Bridge, ale do Madrytu przyjeżdża bojowo nastawiona. W ciągu 75 minut odrabia stratę z nawiązką. Niespodziewanie, przez 5 minut Real znajduje się za burtą rozgrywek. Po ich upływie Rodrygo wykorzystuje zagranie Luki Modricia i doprowadza do dogrywki. Nie trzeba mówić, jak ta się kończy…

Historia półfinału z City to już absolutny rollercoaster. W Manchesterze podopieczni Pepa Guardioli są lepsi. Prowadzą 2:0, potem 3:1, potem 4:2. Kończy się jednak wynikiem 4:3 – City nie wykorzystuje swojej przewagi jak należy. W rewanżu Citizens marnują mnóstwo okazji, w bramce Realu szaleje Courtois. Do dziś szaleją też kibice City, na myśl o sytuacjach, w których Jack Grealish powinien był zamknąć ten mecz. Belgijski golkiper kapituluje raz, po strzale Mahreza z 73 minuty. Czas ucieka, tylko cud może uratować Los Blancos. I dzieje się cud. W sobie tylko znany sposób zawodnicy z niebieskiej części Manchesteru pozwalają Rodrygo strzelić 2 gole w ciągu dwóch minut. Morale Realu tysiąc. W dogrywce szybciutko przypominają City, kto rządzi, gdy kończy się podstawowy czas gry. Po 5 minutach Benzema wykorzystuje rzut karny i Obywatele, mimo wysiłków, nie są w stanie wrócić do gry.

Dwa lata później te dwie ekipy spotykają się raz jeszcze, tym razem w ćwierćfinale. Pierwszy mecz odbywa się w Madrycie i obfituje w zwroty akcji. Ostatni gwizdek zastaje na tablicy wynik 3:3. Znów wydaje się, że City mogło wycisnąć z tego więcej. Na Etihad gospodarze przechodzą samych siebie. Po stracie bramki w 12 minucie kompletnie dominują mecz. W trakcie 120 minut kontrolują piłkę przez 67% czasu. Wymieniają 920 podań. Mają 18 rzutów rożnych. Oddają 33 strzały! W 76 minucie genialny Łunin wreszcie zostaje pokonany po strzale Kevina De Bruyne. Citizens nie chcą karnych, cisną, ile sił, by zakończyć mecz przed upływem dodatkowego czasu gry. Nie udaje się. Oczywiście, nie udaje się też w karnych, choć już w pierwszej kolejce myli się Modrić.

Ostatnie extra time Realu to, naturalnie, niedawne starcie z Atletico. Atletico, które raz jeszcze żegna ulega Królewskim w tych szalonych okolicznościach. Na Wanda Metropolitano odrabia straty z pierwszego meczu i doprowadza do karnych. Jeszcze w podstawowym czasie gry jedenastkę marnuje Vinicius. W karnych znów dzieje się magia. Kontrowersyjne, podwójne dotknięcie Juliana Alvareza, strzał Ruedigera po rękach Oblaka, piłka prześlizguje się do bramki i good bye, Atletico. Znana śpiewka.

Raz jeszcze: Real Madryt – królowie dogrywek. I dużo dużo więcej

Można Realu nie lubić (jak ja), można mówić o farcie, kontrowersjach i niefortunnym postępowaniu rywali. Ale nie wygrywa się Ligi Mistrzów jak na zawołanie tylko dzięki szczęściu. Nie łamie się psychicznie rywali w najważniejszych momentach tylko za pomocą kontrowersji. Real Madryt to nie jedynie królowie dogrywek, ale też królowie Pucharu Europy. I najlepsza drużyna w historii tego sportu. Wszyscy muszą się z tym pogodzić. Ja też…

Dzięki!

Dwrs

Share this content:

Genetyczny dziedzic ciężkiego przypadku manii okołosportowej. Piła, skoki, sporty walki, i co wpadnie w oko i ucho. Chciałbym kiedyś uczyć historii sportu w szkole.

Opublikuj komentarz