Zdobywcy Złotej Piłki – Stanley Matthews

Złota Piłka, przyznawana co roku przez France Football najlepszemu piłkarzowi świata dziś kojarzy się głównie z kontrowersjami. Wybór laureata, choć demokratyczny, bardzo często nie przypada do gustu fanom piłki nożnej na całym świecie. A jak było na początku? Oto okoliczności, w jakich pierwszą Złotą Piłkę zdobył sir Stanley Matthews.
Plebiscyt FF – złe złego początki
Co tu dużo mówić – gdyby to było dziś, Sir Stanley Matthews, jako zdobywca Złotej Piłki zwyczajnie by się nie obronił. Nic mu nie ujmuję, bo całokształt tego, co grał to rzecz poważna. Mniej poważne są jednak okoliczności jego wyboru w pierwszym plebiscycie. Gdyby zdarzyło się to dziś, „le cabarety” latały by grubo po social mediach.
Sir Stanley Matthews – któż on?
Zacznijmy jednak od sylwetki naszego bohatera. Absolutnie nie jest to grajek przypadkowy – urodzony w 1915 roku Sir Stanley był ponadprzeciętnie długowieczny, a na boisku elegancki i nietuzinkowy. W zależności od źródła, zagrał około 700 profesjonalnych spotkań, z czego ponad 400 na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Anglii – ówcześnej First Division.
Nie sposób odmówić mu fenomenalnych umiejętności. Nazywano go „The Wizard of the Dribble” i nie ma w tym krzty przesady. Obczajcie sobie podlinkowane na samym dole wideo z yt. Gość serio umiał w kiwki. Może niekoniecznie lubił, ale potrafił też piłkę bardzo zgrabnie zagrywać. Gdy grał, frekwencja na trybunach stadionów wszelkich diametralnie rosła.
Gabloty z trofeami nikt mu raczej nie pozazdrości, bo przez 33 lata spędzone w Stoke City i Blackpool FC przytulił tylko jeden Puchar Anglii (z Blackpool w 1953), którego mecz finałowy uchodzi za największe dzieło Magika z Hanley. Wcześniej dwukrotnie obchodził się smakiem w finałach Pucharu. Czy tak utalentowany facet w czasach futbolu dość topornego nie powinien był osiągnąć więcej? W tamtych czasach nie było tak łatwo o transfer do topowego klubu, więc brak większych powodzeń drużynowych można zwalić na jego kolegów z boiska.
Niech żyje długo pierwszy zdobywca
Tym, co wyróżniało Matthewsa nawet bardziej, niż umiejętności, była jego absurdalna wręcz długowieczność. Od pierwszego zawodowego kontraktu, podpisanego ze Stoke w 1932 roku do zakończenia jego kariery minęły aż 33 lata! W reprezentacji Anglii występował w latach 1934-1957, zaliczając 54 spotkania, 11 goli i 13 asyst (47-11-10 w meczach towarzyskich).
Sir Stanley wziął udział w Mundialach ’50 i ’54, jednak miał wtedy odpowiednio 35 i 39 lat. Podsumowanie jego meczów o stawkę w barwach narodowych wygląda następująco:
- brak występów w el. MŚ 50
- 90 minut w przegranym 0:1 z Hiszpanią meczu grupowym
- 90 minut przeciwko Irlandii Północnej (3:1) w el. MŚ 54
- 4:4 i asysta w grupowym meczu z Belgią
- 90 minut i porażka 2:4 z Urugwajem w 1/4 finału
- 3 x 90 minut, 3 zwycięstwa w el. MŚ 1958 i 2 asysty przeciwko Danii
Zaawansowany już wtedy wiek z pewnością nie pomagał, ale zawsze prężne i potężne Lwy Albionu to na tamte czasy inny kaliber niż Stoke, a jednak na tym polu sukcesów również brak.
Pierwszy złoty plebiscyt – o co ta moja spina?
A no o to, że Pan Matthews swoją Złotą Piłkę wygrał w roku 1956, w wieku 41 lat. Otrzymał ją bardziej za całokształt kariery, niż za aktualną dyspozycję i wpływ na grę. Śmiem wątpić, czy nawet w swoim prime dorównywał takim piłkarzom jak Di Stefano, Kopa, Puskas, Paco Gento, a z krajowych podwórek choćby Duncan Edwards. Rywali w branym pod uwagę okresie można wymieniać i dalej, bo w sezonie 55/56 w Milanie grali już Gunnar Nordahl i Nils Liedholm. W Barcelonie Ladislao Kubala i Luis Suarez. Był też wielki Lew Jaszyn.
Jest w tym też coś zagadkowego, że francuski dziennik lobbował wtedy Anglika, mając paru rodzimych wirtuozów. Oczywiście, trudno winić samego piłkarza o to, że w czyjejś opinii ktoś inny niesłusznie mianował go najlepszym.
Sir Stanley na kartach historii
Czy mam jakiś problem z tym, że Stanley Matthews figuruje w annałach historii jako pierwszy zdobywca złotego balona? Absolutnie nie, nawet na świecie mnie wtedy nie było, mojego starego zresztą też. Czy mam pełne podstawy, by twierdzić, że nie był najlepszym piłkarzem swojego pokolenia? W żadnym razie, informacje z neta i materiały wideo z tamtych czasów nie mogą rozwiać każdej wątpliwości, a na świecie nie było wtedy jeszcze mojego starego – konkret autorytetu w sprawach wiedzy o piłce.
Cieszmy się zatem wspomnianym wideo, jakiej jakości by nie bylo. Cieszmy się, jako cieszył się Stanley Matthews – pierwszy zdobywca Złotej Piłki.
Dworas
fot. Transfermarkt
Share this content:
1 comment